Miniatura do W cukierni rządzą kobiety

W cukierni rządzą kobiety

Wbrew stereotypom, które nadal obowiązują, kobiety są stworzone do sukcesu. Prowadzą dom, w pracy są obowiązkowe, poukładane i pełne pasji, szczególnie jeśli robią to, co lubią. – Z kobietami od zadań specjalnych: Dyrektorem Cukierni w Wesołej Joanną Dziedzic, Zastępcą Dyrektora i jednocześnie Głównym Technologiem Karoliną Laszczką oraz Kierownikiem Produkcji Jolantą Pietrak rozmawiała Małgorzata Müldner.

Pasja, przypadek czy zdrowy rozsądek co sprawiło, że trafiłyście do firmy?

Jolanta Pietrak: W moim przypadku to był głos zdrowego rozsądku. W okolicy, z której pochodzę nie było o pracę łatwo. W poszukiwaniu zajęcia dotarłam więc do Wesołej, do ówczesnego kierownika zakładu Krzysztofa Rombczyka i zapytałam o możliwość zatrudnienia. Za pierwszym razem nie wyszło, nie było dla mnie miejsca, ale nie poddałam się. Po pewnym czasie pojawił się wakat i zostałam przyjęta. Miała być to praca na rok lub dwa lata, a tak mi się spodobała, że mija już dwadzieścia siedem lat odkąd dołączyłam do zespołu Piekarni Cukierni Putka.

Karolina Laszczka: Już jako młoda dziewczyna miałam przemyślaną drogę kariery. Wybierając kierunek studiów, myślałam o takim, który zapewni mi zawód na przyszłość. Stąd Technologia Żywności – ludzie zawsze będą jeść. Do firmy trafiłam na praktyki w czasie studiów. To była i jest moja pierwsza praca, a trwa już szesnaście lat.

Joanna Dziedzic: W moim przypadku była to bardziej spontaniczna decyzja. Przyszłam tu z innej piekarni, gdzie powiedziano mi, że jestem za młoda na kierownicze stanowisko. Poczułam się urażona, tak naprawdę nie miałam innego pomysłu na siebie, więc kiedy ukazało się ogłoszenie o pracę, natychmiast na nie odpowiedziałam. Stawiłam się na rozmowę do cukierni w Wesołej, zobaczyłam lśniąca podłogę, nowoczesne piece w hali produkcyjnej i pomyślałam, że to jest super miejsce do pracy. Ten zachwyt trwa nieprzerwanie od dwudziestu trzech lat, z przerwą na krótki urlop macierzyński.

Cukiernia wczoraj i dzisiaj– jak zmieniała się Wasza praca przez lata?

J.P.: Można wiele opowiadać. Zaczynałam pracę na nocną zmianę, pracowało się dużo dłużej niż obecnie, bo po dwanaście godzin, a w czasie świąt nawet więcej. Inna była specyfika pracy, krojenie ciast, szprycowanie, wycinanie to wszystko odbywało się ręcznie. Teraz jest to proces zautomatyzowany, chociaż nadal są czynności, które wykonujemy manualnie. Pomimo parku maszynowego ludzie są niezbędni. Niektóre wypieki przechodzą przez ręce cukiernika kilka razy, wymagają przełożenia warstw, udekorowania, a ich produkcja trwa nawet dwa dni. Nie do porównania jest natomiast asortyment. Za moich początków w cukierni z ciastek deserowych były tylko kremówki, napoleonki i ciastka francuskie, oferta ciast wagowych ograniczała się do dwóch, trzech smaków. Produkcją zajmowało się pięciu cukierników plus pomoce cukiernicze. Obecnie mamy ponad dwadzieścia rodzajów ciast, a sami deseranci to ok. trzydziestu osób oraz liczna załoga cukierników. Asortyment rotuje, oparty jest na surowcach dostępnych sezonowo. Okres świąteczny, jeśli chodzi o tempo pracy i wyzwania, jest niczym w porównaniu do lata, kiedy mamy do czynienia z bogactwem świeżych owoców.

J.D.: Dzieje się tak, dlatego że musimy być cały czas na bieżąco z dostępnością owoców. Kończy się truskawka, zaczyna jagoda, a później wchodzi malina. Samych produktów z jagodami mamy dwanaście. Nie można ich wszystkich wprowadzić jednego dnia, a trzeba zdążyć zanim skończą się owoce i dojrzeją kolejne, dla których zaplanowane są inne wypieki. Kiedyś wydawało mi się, że mam dużo pracy, zarządzałam wtedy czterdziestoosobowym zespołem i nieporównywalnie mniejszym asortymentem do obecnego. Teraz na obszarze produkcji pracuje ok. dwieście trzydzieści osób. Nie odczuwam jednak tej zmiany. Awansowałam kilka osób, które bardzo mi pomagają, zawsze mogę na nie liczyć. Jak się otoczysz zaangażowanymi ludźmi, to skala rozwoju nie ma znaczenia, bo najważniejsze są relacje międzyludzkie.

K.L.: Zanim rozpoczęłam pracę w Dziale Technologicznym przeszłam chyba przez wszystkie szczeble produkcji. Pamiętam, że zwijanie kulek z ciasta chlebowego sprawiało mi ogromną trudność. A kiedy zastępowałam kolegę, który zajmował się zaopatrzeniem, ogromnie bałam się, że przesadzę z zamówieniem mąki i nie zmieści się do silosów. Tak wtedy wyglądała praca, każdy po trochu zajmował się wszystkim. W Dziale Technologicznym oprócz mnie pracowały dwie osoby, w tym Marcin Puchalski, który dzisiaj jest Członkiem Zarządu Piekarni Cukierni Putka. Do naszych zadań należało m.in. wdrożenie programu komputerowego, bo wcześniej receptury spisane były na kartkach. W miarę rozrostu firmy, zmieniał się też nasz dział i specyfika naszej pracy. Obecnie zespół technologów cukierni to pięć osób, które nie tylko muszą być skrupulatne przy kalkulowaniu kosztów, ale także kreatywne. Bo choć marketing podpowiada nam trendy, same obmyślamy receptury na miarę wymagań współczesnych konsumentów. Kiedyś cukiernia kojarzyła się z cukrem, dziś musi być słodko bez cukru, staramy się go we wszystkim redukować.

Lato jest większym wyzwaniem niż święta, a który dzień w tygodniu jest najtrudniejszy w cukierni?

J.D.: Najtrudniejszy jest zdecydowanie piątek. Wiele osób nie lubi poniedziałków. A dla nas to najspokojniejszy dzień, wtedy wchodzimy w rytm, rozpoczynamy nowy tydzień ciekawe co nam przyniesie. Później z każdym dniem nabieramy rozpędu, w piątek następuję kumulacja, często mamy koordynację, podsumowania, spotkania i odwiedziny Członków Zarządu. My już marzymy o zasłużonym odpoczynku, a Prezes wtedy pyta „co słychać?”. Na szczęście nawet, gdyby z jakiś względów słychać byłoby źle, zawsze możemy liczyć na zrozumienie i pomoc w pokonaniu trudności.

Czy pamiętacie katastrofę, która Wam się „nie upiekła”?

K.L.: Katastrof było wiele, głównie awarie. Maszyny, które pomagają w codziennej pracy, bywają najczęstszą przyczyną problemów. Kiedyś wysiadła nam linia, na której produkujemy drożdżówki dla dużego klienta. To był wyścig z czasem. Asia wsiadła do samochodu i pojechała do Torunia, bo dostawca zgodził się przekazać nam zamienną część mimo późnych godzin nocnych.

J.D.: Wystarczy mała usterka, jeden procesor przestaje działać i produkcja staje. Wtedy niezastąpieni są ludzie i zawsze stają na wysokości zadania, nawet jeśli trzeba zrobić kilka tysięcy drożdżówek ręcznie, bo zamówienie musi być zrealizowane.

Sukces łatwiej osiągnąć mężczyznom czy kobietom?

J.P.: Na pewno jest trudniej, bo kobiety są uczuciowe i wrażliwe, do tego muszą godzić obowiązki domowe ze służbowymi. Jesteśmy jednak wystarczająco silne i pracowite, by pokonać trudności i osiągnąć cel. Byłam Brygadzistką, później zostałam Kierownikiem Planowania Produkcji, teraz jestem Kierownikiem Produkcji. Osiągnęłam to dzięki determinacji, chęci uczenia się, samodyscyplinie i zaangażowaniu, ale też dzięki wsparciu szefów. Zarówno nieżyjąca już Janina Putka, jak i emerytowany szef Zbyszek, a teraz młode pokolenie zarządzające piekarnią, zawsze wspierali mnie, szanowali jako pracownika i osobę. To bardzo pomaga.

K.L:. Kobiety w każdym przypadku dążą do perfekcjonizmu – w domu i w pracy, pogodzenie tych dwóch obszarów bywa trudne. Niemniej kobiety są zawsze obowiązkowe, poukładane i pełne pasji, szczególnie jeśli robią to, co lubią. Od dwunastu lat, jak tysiące kobiet, jestem wielozadaniowa, godzę pracę z życiem domowym, realizuję się, rozwijam.

J.D.: Na drodze do osiągnięcia sukcesu kobiety często gubią emocje, ale ratuje nas ambicja. Nie lubię odpowiadać „nie wiem”, wolę sformułowanie „sprawdzę i wrócę do ciebie z odpowiedzią”. I o to „sprawdzę” jesteśmy bogatsze, cały czas się uczymy, rozwijamy i sięgamy po więcej.

Co Was motywuje w pracy?

J.D.: Doceniamy pochwały, cieszymy się z mniejszych i większych sukcesów. Jak wyniki z tabelek się zgadzają, jestem bardzo dumna ze swojego zespołu i z siebie. A od pewnego czasu mamy powody do zadowolenia, bo wypadamy coraz lepiej. To jednak nie byłoby możliwe bez współpracy, zaufania i wszystkiego co składa się na dobre relacje międzyludzkie. Kiedyś mój mąż powiedział „trzymaj się tych Putków, to dobrze na tym wyjdziesz”. Moi szefowie, Zbigniew Putka, Stefan Putka i Andrzej Pudzianowski, a później ich następcy stworzyli mi warunki do rozwoju, nie wahali się powierzyć coraz większej odpowiedzialności, pomagali również w kwestiach prywatnych. Takie wzorce od nich przejęłam i staram się w ten sam sposób traktować swój zespół. Firma rozrosła się, ale u nas nadal jest rodzinnie, pracownicy dzielą się radościami i problemami z życia prywatnego. Większość czasu spędzamy przecież razem poza domem, dobra atmosfera jest szalenie istotna, dzięki niej ludzie otwierają się, są kreatywni i zaangażowani.

J.P.: Jak powiedziała Asia, przekazano nam pewne wzorce zachowania, które przekładamy na nasze kontakty z pracownikami. Dzięki temu, mimo że wymagamy dużo, czujemy się lubiane. Rodzinność ma dla nas wyjątkowe znaczenie, ponieważ ja i Karolina swoich mężów poznałyśmy w firmie. Jarek jest teraz Głównym Technologiem w piekarni i moim najlepszym doradcą w chwilach, kiedy emocje przeszkadzają w ocenie sytuacji.

Jakim przepisem na karierę podzieliłybyście się z kobietami, wkraczającymi na ścieżkę zawodową?

J.P.: Rób to, co lubisz w miejscu, w którym możesz się rozwijać i gdzie jesteś dobrze traktowana.

K.L.: Jeśli wchodzisz do pracy i w myślach mówisz „lubię tu być” nawet po kilkunastu latach to znaczy, że to jest Twoje miejsce, a praca jest pasją. Wszystko ci się ułoży.

J.D.: Prędzej czy później osiągniesz swój cel, bo jesteś wystarczająco silna, mądra i ambitna. A jeśli coś się nie uda, to trudno – jak mawiała moja mama „popraw koronę i idź do przodu”.

Dziękuję za rozmowę

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie Zrzut-ekranu-2025-04-7-o-11.57.28-1024x719.webp

Od lewej: Jolanta Pietrak, Joanna Dziedzic i Karolina Laszczka

Chcesz sprawdzić czy Piekarnia Putka to dobre miejsce dla Ciebie?

Czytaj też

Lubię być w ruchu

Lubię być w ruchu

Z Robertem Lewandowskim, kierowcą w Piekarni Cukierni Putka rozmawiała Małgorzata Müldner. Pamiętasz swój pierwszy dzień w piekarni? – To były...

Lubię być w ruchu
Z jednego pieca chleb jedli

Z jednego pieca chleb jedli

Pracują razem od blisko trzech dekad, zaczynali od wypieku podstawowych produktów, dziś zajmują kluczowe stanowiska w firmie, zarządzają obszarem produkcji,...

Z jednego pieca chleb jedli
Zmiany pozwalają wzrastać

Zmiany pozwalają wzrastać

To miała być przygoda na chwilę, która trwa już dekady. O Piekarni Cukierni Putka wczoraj i dziś opowiadają: Agnieszka Janowska,...

Zmiany pozwalają wzrastać